„Centrum Nadziei” to pierwsza dokumentalna telenowela na antenie TVN. Od początku bieżącego roku ekipa realizatorów serialu towarzyszy pacjentom Centrum Zdrowia Dziecka w podwarszawskim Międzylesiu. Kamera jest z dziećmi zarówno w ich domach, jak i w szpitalnych salach, czy na sali operacyjnej. Obserwujemy zarówno rodziców krążących po korytarzach przed blokiem operacyjnym, jak i ich rozmowy z dziećmi w najtrudniejszych momentach domowego i szpitalnego życia. Często słyszymy sygnał karetki, oglądamy lekarzy spieszących do zabiegu – ale to nie ta sensacyjna warstwa jest główną treścią serialu. Interesują nas emocje: dzieci, ich rodziców lub opiekunów, pielęgniarek i lekarzy. Widzimy strach, czasami przerażenie i rozpacz – ale towarzyszą temu śmiech przez łzy i nieustanna nadzieja.
Oto zginęła 12-letnia dziewczynka przejechana przez pijanego kierowcę. Jej matka podejmuje dramatyczną decyzję przeznaczenia organów córki na przeszczepy. Tragiczna śmierć daje nadzieję kilku chorym dzieciom. W serialu poznajemy Michała i Mariusza, których łączy nie tylko podobna choroba nerek, wspólna sala szpitalna, ten sam zespół operacyjny, ale również anonimowa dziewczynka. Jej nerki wszczepione są obu chłopcom. Jesteśmy świadkami nadziei rodziców, że wreszcie zarówno Michał jak i Mariusz nie będą skazani na wieczne dializy.
15-letnia dziewczyna kończy podstawówkę – przygotowuje się do ostatniego szkolnego balu. Patrzymy na to, jak tańczy, robi zakupy, rozmawia z matką. Te wszystkie sytuacje nabierają jednak innego znaczenia, kiedy wiemy, że niedawno przeszła operację usunięcia rak tarczycy. Niedługo się okaże, czy nowotwór był złośliwy.
3-miesięczna Beatka, która nie jest w stanie samodzielnie przyjąć żadnego pokarmu. Już przeszła kilka operacji. Na razie bezskutecznych. Rodzice, kiedy dowiedzieli się o jej ciężkiej chorobie, porzucili ją. Szpitalny personel zastąpił jej ciepło domu, którego nigdy nie zaznała.
W każdym odcinku tego serialu poznajemy nowych ludzi, ich losy – mamy szansę wczuwać się w ich emocje. Patrząc na ekran mamy przejmującą świadomość, że to nie scenarzyści układali dramaturgię serialu, że nie są to wydumane sytuacje, a łzy nie są z gliceryny. Rzeczywistym autorem dokumentalnej telenoweli „Centrum nadziei” jest po prostu życie. Realizatorzy ograniczają się jedynie do cierpliwej obserwacji, życzliwego towarzyszenia z kamerą małym i dorosłym bohaterom tego niecodziennego serialu.